Weekend dobiega końca, a ten był dla mnie całkiem udany. Dzięki dobrej postawie drugiego dnia wywalczyłem
niezłe, ósme miejsce w Tour of Estonia. Moja dyspozycja jest coraz lepsza i mam nadzieję, że będzie jeszcze lepsza.
Pierwotnie naszym liderem na Estonię miał być Paweł Franczak. Cały wyścig i taktykę przygotowaliśmy pod niego. Zależało nam, by zajął jak najwyższe miejsce. Jechaliśmy zgodnie z planem, tuż przed metą zrobiliśmy rozprowadzenie, aż nagle na 250 metrów przed finiszem, z roweru Franka spadł łańcuch z dużej tarczy. W tak gorzkich okolicznościach mogliśmy zapomnieć o tym co najlepsze. Szkoda, wielka szkoda.
Na szczęście został nam jeszcze jeden dzień rywalizacji, w którym daliśmy z siebie wszystko. Szybko zabrałem się w odjazd z trzema zawodnikami, zbierałem bonifikaty punktowe i przechodziłem w górę klasyfikacji generalnej. Starczyło na ósme miejsce, co bardzo mnie cieszy. Nie miałem w tym sezonie za rewelacyjnych wyników, także nie mam na co narzekać. Najbardziej jednak buduje to, że moja forma już coraz lepsza. Noga się rozkręca, czuję się świetnie i mam nadzieję, że także w następnych wyścigach zdołam pokazać się z jak najlepszej strony.