Minęło trochę czasu od mojego pierwszego wpisu, a w tym czasie wydarzyło się wiele. Za mną bardzo udane zgrupowanie w Calpe, a także pierwszy start, który niestety już tak udany nie był. Na szczęście to już za mną.
W Calpe trenowałem przez praktycznie cały miesiąc, przygotowując się do pierwszego startu w sezonie. Pogoda była dobra, temperatura sięgała 20ºC. W perspektywie pierwszy start I ta niepewność dotycząca dyspozycji. Czułem jednak, że forma jest całkiem niezła.
Niestety pierwszy wyścig w sezonie, Vuelta Murcia nie zakończył się dobrze. Z powodu mojej nieuwagi upadłem na jednym z zakrętów podczas zjazdu. Nie byłem w stanie wyhamować, więc szukałem ratunku w tym, aby upaść w taki sposób, aby nic się nie stało. Wyścig się dla mnie w tym miejscu zakończył. Wsiadłem do auta technicznego I pojechałem na metę.
Zamiast udać się na Almerię i Algarve, wróciłem do domu, aby odwiedzić lekarza. Jak pokazał rezonans magnetyczny, nie udało mi się upaść tak, jakbym chciał. Oprócz kilku kolarskich szlifów naciągnąłem więzadła krzyżowe w lewym kolanie. Musiałem odpuścić na kilka dni, ale już wróciłem do treningów, uzupełniając je rehabilitacją.
Nie wiem, kiedy będę ponownie gotowy do ścigania, ale jeżeli wszystko będzie szło w takim kierunku, jak w ostatnich dniach, powinienem być gotowy na Volta Catalunya. Chciałbym tam pomóc moim kolegą w osiągnięciu dobrego wyniku.
Wyobrażałem sobie początek sezonu nieco inaczej, ale z drugiej strony powinienem się cieszyć z tego, że nie skończyło się to gorzej. Przerwa w treningach nie była długa, więc nie straciłem wiele. Trzymajcie za mnie kciuki, wrócę tak szybko, jak to będzie możliwe.