Swój ostatni wpis zakończyłem słowami: „Najbliższe wyścigi to już jednak inny temat. Tu musimy stanąć na starcie z myślą o zwycięstwie i nie wyobrażam sobie, abyśmy wrócili „na Sobótkę” bez pierwszych sukcesów”. Cieszę się, że nasi zawodnicy stanęli na wysokości zadania.
Starty na Majorce, a później w Algarve musiały zaprocentować. Ścigaliśmy się w niezwykle silnym towarzystwie, co z pewnością wpływa na podniesienie formy. Szczególnie wtedy, kiedy przygotowania do sezonu prowadzone są w sposób przemyślany i konsekwentny.
Cztery wyścigi, 10 dni startowych, to był plan na miesiąc marzec. Zaczęło się źle, żeby nie powiedzieć fatalnie. Pierwszy z klasyków skończyliśmy bardzo daleko. Na szczęście później było już coraz lepiej. Z wyścigu na wyścig zawodnicy się docierali i sięgnęliśmy w końcu po pierwsze zwycięstwo w sezonie. Myślę, że z naszej portugalskiej kampanii możemy być zadowoleni.
Wygrany wyścig w Volta ao Alentejo zakończył nasz długi pobyt na Półwyspie Iberyjskim. Był to dość wyczerpujący okres dla kolarzy, a przecież sezon tak naprawdę dopiero się rozkręca. Teraz czekają nas 2 tygodnie przerwy, a później „Wiosenne Mistrzostwa Polski” czyli wyścig w Sobótce. Start ten dla wielu zawodników jest jednym z najważniejszych w sezonie, ale dla nas będzie to raczej wyścig kontrolny. W końcu jeszcze w kwietniu czeka nasz poważne ściganie w Chorwacji.
Trzeba przyznać, że marzec był nie tylko dobrym miesiącem dla nas, ale i całego polskiego kolarstwa. Mam nadzieję, że coraz większa liczba sukcesów przełoży się na jakość kolarstwa w Polsce. Artykuł w FORBES tylko upewnił mnie w przekonaniu, że warto inwestować w kolarstwo, szczególnie gdy jest na fali wznoszącej, a stan ten na pewno nie jest chwilowy. #RenesansPolskiegoKolarstwa rozpoczął się na dobre.