Holenderski klasyk liczący 177,2 kilometry prowadził tradycyjnie nadmorskimi szosami. Rywalizacji ton nadawali nie tylko kolarze, ale też bardzo silny wiatr, który wykorzystywali zawodnicy do rwania peletonu.
Takie sytuacje miały miejsce już od startu, gdzie peleton porwał się na dwie części. Wyścig był bardzo otwarty i co chwilę tworzyły się nowe grupki, a w peletonie następowały przetasowania. Dopiero na 100 kilometrze nawiązała się poważna akcja, która zyskała ponad minutę przewagi, ale i ona na 40 kilometrów do mety została skasowana.
Wtedy do ataku ruszył Tomek Mickiewicz wraz z dziewiątką innych kolarzy. Reprezentant Polski mocno pracował z towarzyszami odjazdu, co ostatecznie bardzo się opłaciło.
- Współpraca układała się bardzo dobrze. Szybko wypracowaliśmy 40 sekund przewagi, a w pewnym momencie była to prawie minuta. Na 10 kilometrów przed metą byliśmy niemal pewni, że peleton nas nie dogoni. Wtedy to rozpoczęły się ataki. Ja próbowałem swoich sił na 3 kilometry do mety, ale niestety tym razem się nie udało - skomentował tuż po wyścigu Mickiewicz.
Ostatecznie kolarz ActiveJet Team zajął dziewiąte miejsce, a wygrał Francuz Thomas Boudat. W peletonie przyjechała pozostałą dwójka zawodników ActiveJet Team, która wystartowała w ZLM Tour. 36. był Arkadiusz Owsian, a 50. Hiszpan Mario Gonzales.
