Paweł Bernas (ActiveJet Team) wywalczył brązowy medal Mistrzostw Polski w wyścigu ze startu wspólnego. Tytuł mistrzowski zdobył Tomasz Marczyński (Torku Sekerspor), a srebrny medal wywalczył Michał Gołaś (Etixx - Quick Step).
Już na pierwszym okrążeniu do ataku ruszyła duża grupa, w której znaleźli się: Michał Gołaś (Etixx-Quick Step), Przemysław Niemiec (Lampre-Merida), Adam Stachowiak (Kolss-BDC), Tomasz Marczyński (Torku Sekerspor), Przemysław Kasperkiewicz (AWT), Jacek Morajko (Wibatech), Adrian Honkisz i Marek Rutkiewicz (obaj CCC Sprandi), Paweł Bernas, Łukasz Bodnar i Arkadiusz Owsian (wszyscy ActiveJet), Jakub Foltyn i Jarosław Rębiewski (obaj Domin Sport), a po chwili doskoczyli jeszcze Tomasz Kiendyś (CCC Sprandi) i Mateusz Nowaczek (Kolss-BDC).
Czołówka szybko zaczęła zgodnie pracować i zyskiwać przewagę nad peletonem. Sytuacja ta nie podobała się wielu zawodnikom, szczególnie tym na co dzień jeżdżącym poza polską. Na reakcję długo nie trzeba było czekać. Po kilkunastu kilometrach poszedł bardzo mocny kontratak, w którym znaleźli się: Bartosz Huzarski (Bora-Argon 18), Karol Domagalski (Raleigh), Rafał Majka (Tinkoff Saxo), Kamil Gradek i Paweł Franczak (obaj ActiveJet), Leszek Pluciński i Łukasz Owsian (obaj CCC Sprandi), Artur Detko (Domin Sport), Wojciech Migdał (Cycling Academy), Tomasz Olejnik (USSA Pavilly Barentin) i Błażej Janiaczyk (Kolss-BDC).
Dwie duże grupki zaczęły wyrabiać przewagę nad peletonem, a kontratak zaczął się zbliżać do czołówki. Obie grupy współpracowały jednak zgodnie i różnice pomiędzy choć spadały systematycznie to dość wolno.
Po półmetku rywalizacji było wiadomo, że peleton nie będzie w stanie już tego dogonić. W czołówce kilku kolarzy zaczęło mieć problem z utrzymaniem tempa, podobnie jak w grupie pościgowej. Gdy przewaga czołówki spadła do 2 minut wydawało się, że kwestią czasu jest połączenie się tych dwóch grup.
Tak się jednak nie stało, gdyż w czołówce rozpoczęły się ataki i tempo choć rwane to było bardzo mocne. Również pościg przestał się dobrze układać i tam też zaczęły się skoki. Po kilku bardzo mocnych atakach w pościgowej grupie pozostali: Majka, Franczak, Owsian, Gradek i Huzarski. Ta piątka w połowie przedostatniej rundy dopadła czołówkę, w której pozostali: Gołaś, Niemiec, Stachowiak, Marczyński, Kasperkiewicz, Morajko, Bernas, Honkisz Rutkiewicz i Kiendyś.
W tym momencie zaczęły się decydujące akcje. Ciężko było zliczyć liczbę ataków, ale po ich sporej liczbie na czele znalazła się piątka: Gołaś, Bernas, Marczyński, Rutkiewicz i Huzarski. Ich przewaga zaczęła rosnąć, a za ich plecami nie było chętnych do pogoń, a skoki i rozjeżdżanie się spowodowało, że przewaga powoli rosła. Zrobiło się 15 sekund, a po chwili już pół minuty. Zważywszy na to, że do mety zostało zaledwie 10 kilometrów, wiadomym było, że to z tej piątki poznamy medalistów.
Tak też się stało, a o wszystkim zadecydował finisz. Tam najlepszy okazał się Marczyński, wyprzedzając Gołasia i Pawła Bernasa, który tak oto podsumował mistrzostwa: - Wyścig ciężki, nieprzewidywalny, zaskakujący. Nie spodziewałem się, że przy tej obsadzie już pierwsza, większa akcja dojedzie do mety. Najlepszą decyzję podjąłem w momencie, kiedy przyjechał do nas Rafał Majka z Bartkiem Huzarskim. Zaatakowałem, ponieważ wiedziałem, że sporo ich kosztowała ta pogoń.
Ostatnia runda to już cały czas gaz, skoki, ataki. Zainicjowałem pod Strzegomiany odjazd, który dojechał na metę. Potem, nie ukrywam, miałem ten komfort, że nie musiałem ciężko pracować, bo za mną jechali Kamil Gradek i Paweł Franczak, a przecież ten drugi jest bardzo szybkim zawodnikiem. Wiedziałem, że mogę na niego liczyć, także nie miałem presji. Na finiszu poszedł atak i dojechaliśmy pierwszy, drugi, trzeci, po prostu.
Szczerze mówiąc jak przyjeżdżałem tutaj na MP, to myślami byłem już przy organizacji obozu wysokogórskiego przed Tour de Pologne, ponieważ po moich ostatnich występach miałem sporo przerwy. W Tour des Fjords czułem się bardzo dobrze, chociaż może wynik tego nie potwierdził. W Baku spore rozczarowanie. Zakładałem, że może to być spowodowane zmianą klimatu i dzisiaj, po aklimatyzacji, to się potwierdziło – cały dzień w odjeździe i na koniec walka z najlepszymi na świecie. Nie wiem czy wystartuję w TdP, przygotowania na obozie to moje ryzyko zawodowe. Jeśli nie dostanę powołania, to tydzień później jedziemy wyścig dookoła Czech z bardzo dobrą obsadą.