Przed wyścigiem najbardziej prawdopodobnym scenariuszem był
finisz z nieco uszczuplonego peletonu. Tak się jednak nie stało, gdyż od
początku ściganie było bardzo szybkie. Na podjazdach próbowały tworzyć się odjazdy,
ale peleton nie chciał odpuścić dużej 14 osobowej grupy, która w pewnym
momencie znalazła się na czele.
Tempo dyktował przede wszystkim zespół Sky, a peleton
zmniejszał się z kilometra na kilometr. Podczas ostatnich dwóch odjazdów główna
grupa, która liczyła około 80 kolarzy została rozerwana na pół. Pech na
zjeździe dopadł Jesusa Ezquerrę, przed którym wywróciła się dwójka kolarzy.
Hiszpan w tym momencie stracił kontakt z czołówką i dla niego wyścig się skończył.
- Cały dzisiejszy dzień
czułem się dobrze. Tempo pod górę było bardzo mocne, ale nie szalone. Podczas
ostatniego podjazdu wjechałem w głównej grupie, ale na szybkim zjeździe
wywróciło się dwóch kolarzy, którzy przerwali czołówkę, a ja niestety znalazłem
się z tyłu. Pech. Gdyby nie ten incydent z pewnością przyjechałbym w czołówce i
byłaby szansa na dobry wynik - powiedział Ezquerra.
Ostatecznie doszło do finiszu z małej grupki, a najlepszy
okazał się Meersman przy dużym udziale dwójki Polaków z jego ekipy: Gołasia i
Kwiatkowskiego.
Z przebiegu całego Challenge Mallorca zadowolony był dyrektor
sportowy ActiveJet Team, Piotr Kosmala. - To
była dla nas dobra lekcja kolarstwa na najwyższym poziomie. Wyróżnieniem dla
nas był start w tak świetnie obsadzonym wyścigu i myślę, że nie wypadliśmy
najgorzej. W kilku momentach zabrakło nam trochę szczęścia, ale takie jest
kolarstwo. Dużo pracy przed nami, ale każdemu z nas taki wyścig był potrzebny.
Nasi zawodnicy zobaczyli, w którym miejscu są i ile im brakuje do najlepszych.
Dzięki takim startom jesteśmy w stanie powoli podnosić swój poziom i stawać się
coraz to lepszą grupą. Dziękuję chłopakom za to, że się starali i nie
przejechali wyścigu anonimowo.
Następnym startem grupy ActiveJet Team będzie hiszpańska
etapówka Vuelta a Andalucia Ruta Ciclista Del Sol (19-23 luty).