Już od pierwszych kilometrów peleton jechał bardzo szybko,
gdyż zaraz na początku rywalizacji znajdowały się dwie górskie premie i każdy
szukał swojej szansy, aby zabrać się w odjazd. Tempo było na tyle mocne, że
wielu zawodników odpadło od peletonu i już do końca wyścigu nie zdołali do
niego dojechać.
Ostatecznie peleton odpuścił odjazd w składzie: Tanel Kangert
(Astana), Petr Vakoc (Omega Pharma), Maxim Belkov (Katusha), Antonio Piedra
(Caja Rural), Javier Megias (Novo Nordisk) i Jesus Del Pino (Burgos-BH).
Kluczowe akcje rozpoczęły się na 35 kilometrów przed metą u
podnóża premii górskiej pierwszej kategorii. Bardzo mocne tempo porwało peleton
na strzępy. Po kilku kilometrach podjazdu do przodu ruszył Sergio Henao (Team Sky),
do którego po chwili dołączył Michał Kwiatkowski (Omega Pharma). Dwójka
zniwelowała większą część straty do ucieczki na podjeździe, a na dojeździe do
mety, gdy wszystko z przodu się połączyło zaatakował samotnie Kwiatkowski,
który dojechał na solo do mety odnosząc pierwsze i z pewnością nie ostatnie
zwycięstwo w tym sezonie.
W czołowej grupie nie udało się dojechać zawodnikom ActiveJet
Team, ale pomimo tego dyrektor sportowy Piotr Kosmala był zadowolony z postawy
swoich zawodników. - Wyścig pokazał kto
jest najsilniejszy w górach. Nasi chłopacy starali się trzymać jak najdłużej z
najlepszymi. Brawa należą się szczególnie dla Michała Podlaskiego, który nigdy
nie miał okazji się ścigać w tak wczesnej fazie sezonu i to z takimi
zawodnikami, a pod górę radził sobie całkiem nieźle. Odbyliśmy kolejną lekcję,
która w przyszłości zaprocentuje. Teraz skupiamy się już na ostatnim dniu
rywalizacji w Challenge Mallorca i mamy nadzieję, że będzie on dla nas szczęśliwy.
Najlepiej z ActiveJet Team pojechał Michał Podlaski, który
jak sam przyznał nie ustrzegł się błędu, który być może kosztował go przyjazdu
w pierwszej grupie. - Od startu na
podjazdach poszło takie tempo, że praktycznie nie wiedziałem co się dzieje.
Później gdy poszedł odjazd nieco się uspokoiło, ale ostatni podjazd był
niezwykle ciężki. Przy dojeździe do podnóża góry było mocne tempo i zacząłem
podjazd zbyt daleko czuba. Na czele mocno pracował Team Sky i nie było szansy,
aby przebić się gdzieś wyżej. Bądźmy
realistami, ścigamy się ze świetnymi kolarzami i ciężko o dobry wynik. Cieszymy
się jednak, że możemy uczestniczyć w takich startach, to na pewno podnosi nasz
poziom i zaprocentuje w przyszłości. Brawa i gratulacje dla Michała
Kwiatkowskiego, bardzo się cieszymy z jego zwycięstwa - dodał Michał
Podlaski.
W środę Trofeo Muro - Port d'Alcudia. Klasyk liczy 162
kilometry, a na trasie znajdują się cztery górskie premie. Ostatnie 50
kilometrów jest jednak płaskich dlatego najbardziej prawdopodobny scenariusz to
finisz, z nieco odchudzonego przez góry peletonu.