Paweł Cieślik popisał się świetną jazdą na trasie piątego etapu Tour de Pologne z Wieliczki do Zakopanego. Zawodnik VERVA Activejet Team atakował, uciekał i ostatecznie był 18. na mecie, gdzie odebrał nagrodę dla najlepszego Polaka. Bezkonkurencyjny tego dnia był Belg Tim Wellens z Lotto-Soudal, który wygrał z ogromną przewagą.
Piąty etap przebiegał w fatalnych warunkach atmosferycznych. Zimno i deszcz spowodowało, że blisko połowa kolarzy nie ukończyła rywalizacji. Jednym z bohaterów etapu był Paweł Cieślik, który znalazł się w końcówce etapu w trzyosobowym odjeździe.
- Dałem z siebie dzisiaj wszystko. To był najcięższy etap w mojej karierze, a trochę tych wyścigów było. Może zaatakowałem za wcześnie, ale czułem się świetnie. Dojechałem do Wellensa, który wygrał etap, ale kosztowało mnie to sporo sił. Potem mocno zmarzłem na zjeździe, pomimo tego, że dużo jadłem i piłem, zaczęło mi „odcinać prąd”. Bardzo chciałem zaakcentować nasz występ, pokazać barwy sponsorów i być najlepszym Polakiem w wyścigu. Do końca nie mogę być zadowolony z końcowego rezultatu, ale dzisiejszy dzień to był horror na rowerze i wykrzesałem z siebie wszystk,o co możliwe - powiedział na mecie Cieślik.
Bezkonkurencyjny tego dnia był Wellens, który długo uciekał, a następnie dogoniony przez m.in. Pawła Cieślika, kontratakował i z ogromną przewagą ponad 4 minut wjechał samotnie na metę.
Etap do Zakopanego ukończyło zaledwie 100 kolarzy.