Paweł Franczak z VERVA Activejet Team finiszował na siódmym miejscu w niemieckim klasyku Rund um den Finanzplatz Eschborn-Frankfurt. Wygrał Norweg Alexander Kristoff (Katusha), przed Argentyńczykiem Maximiliano Richeze (Etixx – Quick Step) i Irlandczykiem Samem Bennetem (Bora-Argon 18).
Od startu wyścigu aktywnie jechali zawodnicy VERVA Actiejet Team inicjując ataki i próbując zabrać się do ucieczki. Groźnie wyglądał przede wszystkim atak 13-osobowej grupy, jednak peleton nie chciał odpuścić aż tak dużego odjazdu.
W końcu oderwało się sześciu kolarzy: Matvey Mamykin (Katusha), Bjorn Thurau (Wanty - Groupe Gobert), Antonio Nibali (Nippo - Vini Fantini), Daniel Martinez (Wilier - Southeast), Quentin Jauregui (AG2R) i Reinier Honig (Roompot – Oranje Peloton). Gdy zyskali minutę przewagi z peletonu skontrował jeszcze Niki Terpstra (Etixx - Quick Step) i chwilę później mieliśmy już na czele siódemkę.
Peleton nie pozwolił im jednak na wiele. Przewaga dwóch minut, jaką udało im się wywalczyć, została później zlikwidowana i na 60 kilometrów przed metą nieco uszczuplony peleton znów jechał razem.
Następowały kolejne akcje i próby odjazdu, ale wszystko kontrolowane było przez ekipy sprinterów. Ostatnie kilometry, to krótkie rundy we Frankfurcie, po których doszło do walki na finiszu, gdzie szans rywalom nie dał Kristoff.
Zadowolony z siódmego miejsca i postawy kolegów był Paweł Franczak. - Ekipa pojechała bardzo dobrze, kasując groźne akcje i pomagając mi w końcówce. Wyścig był ciężki, ale na podjazdach jechało mi się dobrze i wiedziałem, że mogę powalczyć. Końcowe kilometry na rundzie były bardzo kręte, przez co jechało się jeden za drugim i ciężko było ustawić się gdzieś wyżej. 400 metrów do przodu zaryzykowałem i ruszyłem z około 12-13 pozycji, bo wiedziałem, że nie mogę dłużej czekać. Starczyło na siódme miejsce, z czego jestem zadowolony.